niedziela, 14 października 2012

AUCKLAND - WHAKATANE - TONGARIRO - WELLINGTON - QUEENSTOWN



Wyleciałem z Warszawy 1 stycznia 2006.  Przesiadka w Monachium. Przystanek w Bangkoku. Przesiadka w Sydney. I już mnie wyprowadzają drobne rzeczy z równowagi. Lecę już 24 godziny, a ciągle jest rano, bo przemieszczam się na wschód. W końcu jestem w Nowej Zelandii w Auckland. Wykończony. Teraz trzeba gdzieś się zalokować i się przespać.

Na lotnisku w Auckland stoją małe minivany i zabierają takich jak, z plecakiem i gitarą, do tak zwanych backpackers. Hoteliki dla podróżujących. Można wynająć pokój jednoosobowy za 50 dolców nowozelandzkich albo mieszkać z innymi za 25 dolców. Wybieram opcję jednoosobową.
Pokoje są otwarte, ludzie uprzejmi, więc nie boję się zostawić swojego odtwarzacza mp3 do ładowania w publicznym komputerze. Choć mam lekkie opory. Wreszcie mogę się wyspać.

Następnego dnia sprawdzam na mapie, w którym miejscu Auckland jestem. Miasto jest nieduże i jest mało ludzi na ulicach. Idę się przejść po okolicy. Mogę teraz spojrzeć z dystansu na wydarzenia, które miały miejsce przed wylotem z Polski i obmyślić plan na kolejne lata. Towarzyszy temu wizerunek złotego lwa na fabryce piwa Lion Red. Piwo nowozelandzkie ma tylko 3 procent alkoholu. Postanawiam, że założę firmę jak wrócę do polski i będę sprowadzał sprzęt z Azji.




Nadszedł czas żeby pojechać do celu mojej podróży Zatoki Obfitości „Bay of Planty” Na północnym brzegu wyspy północnej. Jadę tam autokarem, ulice tutaj wyglądają jak w Anglii, ruch jest lewostronny, dużo jest ceglanych domków i zbudowań, wszystko jest bardzo kolorowe. Powiedziałbym, że styl angielski, ale bannery i szablony amerykańskie.  Najpierw dojeżdżam do miasta Tauranga, bo nie było bezpośredniego autobusu do Whakatane, które wybrałem sobie jako miasto docelowe nad Zatoką Obfitości. W Tauranga muszę przenocować w małym motelu. Wychodzę sobie popołudniu z ukrytą kamerą żeby przejść się po ulicach miasteczka. Rano wstaję, pakuję się, idę do pubu na nadoceanicznej riwierze, piję sobie piwo, w pubie gra w głośnikach ścieżka dźwiękowa do filmu Pulp Fiction. Ostatni kawałek z płyty Surf Rider – bo w końcu jesteśmy w krainie surferów nad oceanem. Akurat na koniec krótkiego pobytu w Tauranga. Po piwku nadszedł czas na mój autubus.


Zatoka Obfitości



>>> Film z miasteczka Tauranga




Dojeżdżam do Whakatane. To jest miasteczko, gdzie znajdę swoją wymarzoną plażę nad zatoką obfitości. Zatrzymuję się w Backpackers oczywiście.
Rano biorę mapę i idę w kierunku wybrzeża. Plaża jest skalista. Na mapie widzę, że piaskowa część plaży znajduje się trochę dalej. Muszę do niej dojść przechodząc przez skalistą część. Ponieważ skały są dosyć wysokie to albo muszę wchodzić na kilkanaście metrów w gorę, albo czasami po pas do oceanu. Niestety muszę zawrócić, ponieważ teren staje się coraz bardziej wymagający i grozi ześlizgnięciem się ze skały do morza.


>>> Zdjęcia z Whakatane
>>> Film z Whakatane

Następnego dnia docieram do piaskowej plaży od strony miasta. Próbuję surfingu. Fale są w sam raz, więc surfuje mi się znakomicie. Utrzymuję się na fali. Wykończony i spalony słońcem wracam do backpackers.

Jedziemy dalej. Teraz przydałoby się zarobić w Nowej Zelandii, więc szukam pracy przy zbieraniu kiwi. Jadę na południe do miasteczka Te Puke i zatrzymuję się w HairyBerry Backpacker Hostel. Istny dom wariatów. Zgrupowanie ludzi z całego świata, Niemcy, Hindusi, Anglicy, Chilijczycy. Czuję się jak na koloniach, gdzie trzeba pilnować swoje rzeczy, bo kradną i śpię z nożem. Natomiast były i przyjemne momenty. Można było posłuchać dobrej muzyki, spalić blanta i boboksować worek treningowy z kumplami. Dostępne prace to zbieranie kiwi, zmywanie naczyń, pakowanie ryb. Nic przyjemnego.


>>> Film z Ta Puke


Czas ruszyć dalej na południe.TAUPO. To miejsce nad jeziorem, gdzie mogę chwilę posiedzieć i odpocząć przed dalszą podróżą. Docelowo kieruję się w środek wyspy północnej. TONGARIRO NATIONAL PARK. Ciągnie mnie do lasu, żeby pracować jak drwal przy drzewach. A tam podobno kogoś szukają.
Zanim wyruszam do TONGARIRO NATIONAL PARK spędzam jeszcze tydzień w Turangi, w małym miasteczku pod Tongariro, w Sportsmans Lodge, prowadzonym przez miłe małżeństwo z Chorwacji. Jest tutaj też Extreme Backpackers, gdzie wspinam się na ściance wspinaczkowej.


>> Film z Turangi
>> Zdjęcia z Ta Puke i z Turangi



Tongariro National Park tutaj spędzam około miesiąca, na wolontariacie w Tongariro Visitor Center. Sprzedaję turystom pamiątki oraz przedstawiam tutejsze szlaki wędrówek. Sam chodzę po tych szlakach, między innymi wspinam się na dwa czynne wulkany Narahoye i Mt Ruapehu.  Narahoye jest pierwowzorem Góry Przeznaczenia z Władcy Pierścieni. Do której Frodo wrzuca pierścień.

Po Tongariro ruszam dalej na południe, do stolicy Nowej Zelandii Wellington. Jest tutaj dosyć chłodno i cały czas wieje. Nic dziwnego, że w porcie Wellington jest tyle żaglówek i jachtów. Po krótkim pobycie w Wellington biorę samolot na południową wyspę – do miasteczka Queenstown, górskiego miasteczka położonego nad jeziorem. Queenstown to bodajże najładniejsze miasteczko, które w życiu udało mi się zwiedzić. W Queenstown był między innymi kręcony film The Frighteners z Michaelem J. Foxem.
 
W Queenstown zatrzymuję się w backpacker, z pięknym widokiem. I stamtąd robię wycieczkę do Milford Sounds. Mój pobyt na Nowej Zelandii dobiega końca. Biorę samolot do Auckland, tam spędzam parę dni w koreńskim backpacker. Ciekawostką jest to, że mieszkam w pokoju bez okien, dwa na dwa, tylko z wentylacją. Na szczęście nie spędzam w nim dużo czasu. W kuchni jest pełno soli, pełno solniczek i w pojemnikach na cukier też jest sól. I jeszcze jedna ciekawostka. Czasem ktoś z podróżników zostawia w kuchni jakieś jedzenie, które nadaje się później do konsumpcji. Więc właściciele postawili w kuchni koszyk i napisali nad nim „FREE FOOD” natomiast obok postawili środki czystości, do podłóg, do kuchni, z obrazkami trupiej czaszki i przestrogami przed jedzenie. Ktoś z mieszkańców backpacker dopisał na informacji „FREEZ FOOD”.